"To odbiło się na mojej psychice". Skrajnie hejtowani dziennikarze opowiadają o pracy i życiu

“Powinieneś gnić w bezimiennym grobie, ale masz mordę kanalio, wiem gdzie mieszkasz”. W obecnych czasach rolę listów do redakcji przejęły komentarze. Każdy może zostawić wpis na profilu redakcji lub samego dziennikarza. Użytkownicy korzystają na tyle ochoczo z możliwości wyrażenia swoich “opinii”, że ich komentarze bardzo często przekraczają nie tylko granice dobrego smaku, ale i ramy prawne. A wszystko to przeczytać mogą autorzy materiałów. Rozmawiamy z dziennikarzami o tym, jak radzą sobie w pracy i w życiu pod presją takiej fali nienawiści.

Kinga Walczyk
Kinga Walczyk
Udostępnij artykuł:
"To odbiło się na mojej psychice". Skrajnie hejtowani dziennikarze opowiadają o pracy i życiu
Na zdjęciu Szymon Jadczak i Jakub Wiech

Nie masz czasu czytać? Możesz posłuchać naszego podcastu na temat tego artykułu

“Polityka w Sieci” podała, że Szymon Jadczak i Patryk Słowik z Wirtualnej Polski oraz Krzysztof Stanowski, założyciel Kanału Zero, doświadczali najwięcej hejtu w serwisie X spośród dziennikarzy (dane z 2024 roku). Wskaźnik hejtu oceniono na postawie proporcji negatywnych wpisów na temat danego dziennikarza na każde 10 opublikowanych przez 28 dni poprzedzających analizy. W przypadku Jadczaka powyższy wskaźnik wyniósł - 8,5, Patryka Słowika - 8,2, a Krzysztofa Stanowskiego - 8,1.

To skrajne przypadki, ale przecież z anonimową “recenzją” swojej pracy mierzy się cała masa dziennikarzy i dziennikarek. 

Hejt to agresywne oraz nienawistne zachowania wobec innych w formie słownej lub pisemnej - podaje Centrum Psychologiczno-Psychoterapeutyczne Growth. Media społecznościowe pozwoliły na to, że hejt zaczął być coraz bardziej powszechnym zjawiskiem. A internetowy hejt jest bardziej brutalny, gdyż osoby nękające mogą czuć się bezkarne, dzięki poczuciu anonimowości, które oferuje internet. Choć niestety niektórzy nie mają nawet problemu z hejtowaniem pod własnym nazwiskiem i zdjęciem. 

Ataki nie wychodzą poza sieć

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski przyznaje, że hejt jest nieodzowną częścią jego pracy: – Od zawsze po głośniejszym materiale pojawiał się hejt, w szczególności gdy zadzierałem ze środowiskiem zwartym, skupionym wokół osoby, instytucji, partii czy klubu piłkarskiego. 

Żałuję wielu swoich ruchów w social mediach. Teraz zachowałbym się zupełnie inaczej w wielu sytuacjach, nie popełniał wcześniejszych błędów, zastanowił się co finalnie może mi przynieść wpis, który właśnie zamieszczam, czy warto to robić. Teraz już wiem, że zamiast wchodzić w dyskusje, trzeba blokować agresywne osoby, unikać konfrontacji – mówi Jadczak.

Jednocześnie przyznaje, że z hejtem nie spotyka się poza siecią. 

Jestem dziennikarzem od 20 lat i nigdy w życiu nie zdarzyło mi się, żeby ktoś powiedział mi coś negatywnego w twarz. Po artykułach o Wiśle Kraków, celowo przeszedłem wzdłuż stadionu podczas meczu, jednak ludzie tylko pokazywali mnie palcami, wykrzykiwali moje nazwisko, wywieszali obraźliwe transparenty ze mną, ale nikt nie odważył się podejść do mnie i powiedzieć w twarz co o mnie myśli – zauważa Jadczak. 

Podobne doświadczenia ma Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24.com. 

– Hejt skierowany w moją stronę ogranicza się wyłącznie do przestrzeni mediów społecznościowych. Świadczy to o tym, że platformy te dają poczucie bezkarności i rozzuchwalają użytkowników – stwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

– Najwięcej ataków nasi dziennikarze odbierają na platformie X, chociaż osobiście otrzymałem mnóstwo tego typu wiadomości na Facebooku – zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski.

Hejt może przybierać takie formy jak trolling, czyli nękanie, sarkastyczne uwagi, czy prowokację, po to by wywołać emocjonalną reakcję u atakowanego. Atakowana osoba może również mierzyć się z cyberhejtem, czyli prześladowaniem w social mediach, np. przez złośliwe komentarze, memy, filmiki. Cyberhejt ma na celu ośmieszenie nękanej osoby.

Fala hejtu skierowana przeciw Jadczakowi przybrała na sile w lutym ubiegłego roku, gdy dziennikarz opisał w Wirtualnej Polsce, że Bartosz Kopania, działający serwisie X pod pseudonimem Pablo Morales, przez osiem lat otrzymał 305 tys. zł od Platformy Obywatelskiej za analizy politologiczne. Jednocześnie w mediach społecznościowych ostro atakował przeciwników PO, a także Szymona Hołownię.

Wszelką skalę hejtu przebili obrońcy Pabla Moralesa. Na początku nie do końca uświadamiałem sobie z czym się mierzę, jak szerokie jest to zjawisko. Liczyłem, że po napisaniu artykułu spotkam się ze zrozumieniem i refleksją drugiej strony, natomiast spotkałem się z falą hejtu, która trwa od roku do dzisiaj, oczywiście aktualnie już w mniejszym wymiarze – wspomina Jadczak, który w pewnym momencie z powodu hejtu porzucił Twittera/X.

Hejt zorganizowany vs spontaniczny 

Jak podkreśla Jadczak, fale hejtu zdawały się nie mieć końca –  konta w mediach społecznościowych dziennikarza były zalewane codziennie wyzwiskami typu: “TY to jednak kanalia jesteś”, “Aż tak boisz się słów krytyki płatny, żałosny hejterze?”, “Dobra wiadomość to będzie gdy dziennikarskie zero Jadczak odejdzie z zawodu”, “”Wal się koleś”, “Jesteś gnidą. Pisowską, sprzedają gnidą (...)” etc.  

Redaktor naczelny Wirtualnej Polski wskazuje na to, że można rozróżnić dwa rodzaje hejtu. Pierwszym z nich jest hejt zorganizowany, czyli zaplanowana i koordynowana akcja.  – Tego typu hejt jest skutkiem naszych publikacji dziennikarskich, które uderzają w daną opcję polityczną. Polega on na zmasowanym ataku w mediach społecznościowych z określonych kont – wyjaśnia Kapusta.

Jadczak zauważa, że w przypadku artykułu o Pablo Moralesie dało zauważyć się schemat hejtu, czyli rano ktoś pisał na wewnętrznych grupach hasło “Do ataku!” a następnie pojawiał się zalew wpisów na facebooku, X-ie, natomiast wieczorem publikowano filmy na YouTube oraz materiały w innych, dziwnych portalach.  

– Od internetowych analityków dowiedziałem się, że zasięgi te można liczyć w milionach. W przypadku tak zmasowanej, zaplanowanej, metodycznej akcji, trudno w jakikolwiek sposób bronić się – wyjaśnia dziennikarz.

grafika

                  fot. screen X

Drugim rodzajem hejtu, przytoczonym przez Kapustę, jest atak niezorganizowany, czyli po prostu spontaniczne komentarze lub wiadomości od pojedynczych osób.  

– Jako jeden z ostatnich przykładów podam mój felieton na temat sytuacji kandydata Nawrockiego i automatycznie, zaraz po publikacji, dostałem kilka wiadomości na moim prywatnym koncie facebookowym o treści “powinieneś gnić w bezimiennym grobie”. Były to profile podpisane imieniem nazwiskiem, a nawet ze zdjęciami z całą rodziną – precyzuje Kapusta.

Co elektryzuje w mediach lokalnych?

Skala hejtu jest uzależniona od zasięgów mediów – dziennikarze ogólnopolscy są najbardziej narażeni na masowe ataki. Nie oznacza to jednak, że przedstawiciele lokalnych mediów mają święty spokój. 

Rafał Gruchalski, redaktor naczelny elbląskiego portalu Portel.pl, w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważa, że w Elblągu hejt w mediach społecznościowych na dziennikarzy nie jest aż tak mocno odczuwalny. Są jednak tematy, które budzą mocniejsze emocje u czytelników i redakcja jest wtedy “odsądzana od czci i wiary”.  

– Tutaj nawet nie chodzi o dziennikarstwo śledcze, ale o tematy, które budzą społeczne emocje. Duże poruszenie wywołują tematy polityczne, np. dotyczące kampanii wyborczej. Tutaj obrywa się zarówno redakcji, jak i autorom tekstów. Ogromne emocje wywołują także tematy związane z aborcją – wyjaśnia redaktor naczelny.

Elektryzującym tematem jest także imigracja, za którą w ostatnim czasie oberwał sam Gruchalski. Jak wspomina, kilka tygodni temu jedna z mieszkanek Elbląga opublikowała na Facebooku w teorii niewinny post, dotyczący tego, że w jednym z elbląskich parków pojawili się dwaj mężczyźni, którzy robili zdjęcia przy placu zabaw. Pani w poście zmieściła wizerunki tych mężczyzn, sugerując że robili te zdjęcia dzieciom. Byli to panowie o ciemniejszej karnacji.

– Post rozszedł się po sieci pocztą pantoflową, coraz mocniej krytykowano imigrantów, więc postanowiłem to skomentować. Napisałem artykuł, który opublikowałem w naszym serwisie, a w którym apelowałem o rozwagę, o nierozpowszechnianie niepotwierdzonych treści. Artykuł spotkał się z mocnymi oskarżeniami i sugestiami dotyczącymi, że jako redakcja popieramy pakt imigracyjny etc., generalnie wywołał kolejną burzę – relacjonuje redaktor naczelny.

Wśród komentarzy pod artykułem pojawiły się też te wymierzone w jego autora, np.: “Ooo widzę, że naczelny coraz bardziej "uśmiechnięty". Jaki będziesz miał uśmieszek jak jakiś inżynier zrobi coś Twojemu dziecku? Przestań włazić w... łaski jełropejczykom i się ogarnij. W Elblągu mieszkasz!”.

Są dziennikarze, którzy mają pecha, bo ich specjalizacja zawiera w sobie wybitnie polaryzujące tematy. Jednym z nich jest z całą pewnością polityka klimatyczna, a konkretnie Europejski Zielony Ład, czyli temat – chcąc nie chcąc – często podejmowany przez redaktora naczelnego portalu Energetyka24 Jakuba Wiecha. W 2019 roku Komisja Europejska opublikowała komunikat przedstawiający założenia tej strategii i od tego czasu Wiech, stał się obiektem szerokich ataków ze strony użytkowników mediów społecznościowych.

– Przygotowywane przeze mnie treści zaczęły zdobywać szersze zasięgi, przybywało mi obserwatorów w mediach społecznościowych, co miało bezpośrednie przełożenie na wzrost hejtu. Zresztą od tego czasu polityka klimatyczna na stałe weszła do debaty publicznej i do dzisiaj budzi wiele kontrowersji – zauważa.

grafika

                 Screen opublikowany przez Jakuba Wiecha na portalu X

grafika

           Screen opublikowany przez Jakuba Wiecha na portalu X

Jakub Wiech podkreśla, że odbiorcy jego treści dzielą się na trzy grupy – zwolenników polityki klimatycznej, przeciwników oraz nie chcących brać udziału w tych dyskusjach.  – Wydaje mi się, że ta grupa “milcząca” jest najliczniejszą, jednak najbardziej rzuca się w oczy grupa przeciwników Zielonego Ładu – podejrzewa.

Szef Energetyki 24 dopatrzył się, że hejtujący dokonują projekcji siły poprzez wykorzystywanie mechaniki mediów społecznościowych, zrzeszanie się w pewne grupy. Dzięki temu tworzą wrażenie, że jest ich bardzo dużo. Dodatkowo są bardzo głośni.  

– W rzeczywistości jest to względnie wąska grupa – niewiele osób w skali całej populacji ma aż tak zaburzone relacje społeczne, żeby musieli wyładowywać swoją nienawiść poprzez internetowy hejt – uzasadnia Wiech. 

Koszty psychiczne hejtu

Autorzy przytoczonej wcześniej Analizy Polityki w sieci, stwierdzili że “redaktorzy Jadczak, Słowik i Stanowski przy skali hejtu, jaką doświadczają, mogą mieć poważne trudności w normalnym funkcjonowaniu zawodowym. Intensywność i charakter hejtu prowadzą do stresu, demotywacji oraz problemów zdrowotnych, co znacząco utrudnia ich zdolność do pracy”. 

Jak przyznaje Jadczak, hejtu nie można lekceważyć, ponieważ ma on przełożenie na dobrostan atakowanego: – Jeżeli ktoś mówi, że hejt go nie rusza, to ja porównuję to z tym jakby ktoś powiedział, że nie rusza go wsadzenie ręki do gorącej wody. Hejt rusza każdego, z tym że niektórzy robią dobrą minę do złej gry a inni orientują się dopiero po czasie – z opóźnieniem zauważają, że ich zachowania, reakcje są efektem tych przeżyć. Hejt to forma przemocy a przemoc zawsze niesie za sobą negatywne skutki.  

Hejt odbił się na mojej psychice. Nie ukrywam, że leczyłem się farmakologicznie oraz korzystałem z terapii. Polecam każdemu, kto czuje, że coś jest nie tak, skorzystanie z tej formy pomocy – dodaje.

Wiech także nie ukrywa, że natężenie hejtu, ukierunkowane precyzyjnie w jedną osobę, jest niesamowicie obciążające psychicznie, zwłaszcza dla dziennikarza, który z racji swojej pracy powinien być obecny w mediach społecznościowych. – Hejt rzutował na moje samopoczucie, samoocenę – wyznaje.  

Próby walki z hejtem

Co może w takim razie zrobić dziennikarz, który nie chce rezygnować z pracy, a z drugiej strony dalsze ataki mogą bardzo negatywnie wpłynąć na jego zdrowie psychiczne?

– Nie mam pomysłu jak sobie z tym radzić, bo raczej nie ma na to skutecznych metod. Chyba najlepiej po prostu nie brać w tym udziału, nie czytać, nie udzielać się, spróbować się odciąć. Fakt, że w zawodzie dziennikarza to odcięcie się wcale nie jest łatwe. Niestety hejt to plaga tego zawodu – stwierdza Jadczak.

Wiech zdradza, że z czasem udało mu się wypracować kilka mechanizmów, które chronią go przed uległością wobec presji hejterów.  

– Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że celem hejterów nie jest dowiedzenie swoich racji a sprawienie tego, żebym poczuł się źle. Uznałem, że nie będę dawał im tej satysfakcji, dlatego nie biorę do siebie tych ataków – podpowiada.  

Wiech reaguje tylko na najmocniejsze ataki, które w jego odczuciu, przekraczają granice prawa. Robi to na dwa sposoby – albo sugeruje hejterowi opamiętanie się, albo sięga po pomoc prawną. 

W kwietniu br. sąd pierwszej instancji skazał nieprawomocnie jednego z użytkowników portalu X na trzy miesiące ograniczenia wolności oraz karę finansową i nakazał mu przeproszenie Wiecha za słowa, które kierował pod jego adresem.

– Rozwiązanie sporu z hejterem sądownie niesie za sobą aspekt odstraszający oraz wyznacza pewne ramy. Obserwuję, że po podjętych przeze mnie działaniach prawnych spada liczba brutalnych ataków na mnie – podsumowuje dziennikarz.  

Jadczak uważa, że od redakcji zależy, czy dziennikarze będą w stanie działać w warunkach hejtu. Powinny one wspierać swoich dziennikarzy i w jakiś sposób walczyć z tym zjawiskiem. 

– Na razie, jeżeli chodzi o polskie redakcje, jest to mocno zaniedbane, problem jest lekceważony. U nas w Wirtualnej Polsce też dopiero z czasem zauważyliśmy ten problem - przyznaje. Niektóre redakcje zapewniają już jednak dziennikarzom możliwość konsultacji psychologicznych. 

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online